sobota, 9 czerwca 2012

Resident Evil: Marhawa Desire – Recenzja

Dziś mam dla Was nową recenzję. Tym razem postanowiłem sprawdzić najnowszą pozycję od wydawnictwa J.P.Fantastica. Pierwszy tom z czterech, światowej premiery która odbyła się jednocześnie w Polsce, Japonii, Hiszpanii i kilku innych krajach. Tytuł, który od lat gości na ekranach. Chodzi o Resident Evil: Marhawa Desire, autorstwa Capcomu. Jest to mangowa adaptacja na podstawie słynnej serii gier o zombie, spluwach i złej korporacji. Spotkamy tu znanych nam z gier bohaterów, jak i nowych stworzonych na potrzeby mangi. Jak to wygląda w praniu możecie zobaczyć na DA-Strike.com, gdzie w dziale newsowy (który również prowadzę) znajduje się recenzja. Zapraszam do lektury.

poniedziałek, 14 maja 2012

Sherlock Holmes: Gra Cieni – recenzja

Po bardzo dobrze przyjętym filmie w 2009 roku, Sherlock powraca na ekrany. Trzy lata później znów możemy zobaczyć go w akcji.

Sherlock Holmes jest to postać którą zna pobieżnie chyba każdy. Największy detektyw wszechczasów, przed którym żadna zbrodnia nie jest w stanie się ukryć. Z pewnością słysząc to nazwisko, wiele osób poszło trzy lata temu do kin, aby zobaczyć go w akcji. O wybitności tego filmu mogą świadczyć setki pozytywnych recenzji w profesjonalnych serwisach oraz od samych widzów, jak i również 22 nagrody. W 2012 roku mieliśmy okazję zobaczyć go ponownie w sequelu z podtytułem „Gra Cieni”. Tym razem, Holmes zmierzy się z swoim nemezis: Profesorem Moriartym. Największym złoczyńcą jakiego znał świat pod koniec XIX wieku, a dokładniej w 1891 roku. Wraz z doktorem Watsonem oraz swoim bratem, Mycroftem Holmesem będą mieli w rękach los całej Europy.



W rolę genialnego detektywa ponownie wcielił się Robert Downey Jr. którego zobaczymy również w tym roku jako Tony’ego Starka w Avengers. I tak samo jak w poprzedniej odsłonie jego gra aktorska jest najwyższych lotów. Holmes w jego wykonaniu jest pełnym życia intelektualistą o niezwykłej bystrości umysłu z lekką nutką wariactwa. Jest to postać bardzo podobna do Gregory’ego Housa granego przez Hugha Lauriego. Będziemy obserwować Roberta – Holmesa jak rozwiązuje sprawę tajemniczych zamachów, które wstrząsają całą Europą, dowiemy się wielkich tajemnic i podążymy jak po sznurku do gniazda zbrodni. Akompaniować mu będzie Jude Law, który za poprzednią grę Dr Watsona został nominowany do nagrody Saturna. Razem będą tworzyć dedukcyjno-destrukcyjny duet który porwie widza. Pojawiają się również inni bohaterowie znani z poprzedniej odsłony filmowej.  Zostali jednak potraktowani po macoszemu i mimo bardzo dużej wagi jaką odgrywają w oryginalnej powieści oraz w poprzedniej odsłonie, tym razem nie będą wspomniane nawet ich imiona. A jak sam Sherlock mówił:  zapomnienie Ireny Adler to wielki błąd.



Film postał na podstawie oryginalnej powieści twórcy historii o Sherlocku, Sir Arthura Conana Doyle’a  - „Ostatnia Zagadka” która jest uważana za jego opus vitae. W przypadku filmu, z pewnością nie będzie to najwybitniejsze dzieło reżysera Guy’a Ritchie. Twórca „Porachunków” nagrodzonych przez Brytyjską Akademię Filmową tym razem przysiadł na laurach. W „Grze Cieni” mamy dokładnie tą samą formułę którą widzieliśmy w poprzedniej odsłonie: genialne rozumowanie Sherlocka, praktyczne wykorzystanie geniusza poprzez niezwykłe wynalazki i plany oraz dynamiczną akcję dopełnioną błyskotliwą dedukcją ukazaną w zwolnionym tempie. W 2009 roku to wszystko składało się na wspaniały film który przyciągnął miliony widzów na całym świecie. Dlaczego więc obecnie wszystko to jest słabsze, mniej zajmujące i czasem nudne? Winne są temu niewłaściwe proporcje. W pierwszym Holmesie dominował protagonista i jego rozwiązania. Sceny akcji dopełniały się przemyśleniami bohatera, ukazanymi w nietuzinkowy sposób – spowolnionej symulacji przewidywanych sytuacji. Niestety, kontynuacja nie zastosowała się do tego. Nasi bohaterowie opuszczają Londyn i zwiedzają wiele malowniczych zakątków Europy, przy czym możemy zobaczyć piękne krajobrazy, podobne do tych którymi wędrował Frodo i przyjaciele w „Drużynie Pierścienia”. Akcja z pewnością potrafi porwać z początku. Są sceny które sprawiają, że nie można spokojnie mrugnąć, aby niczego nie przegapić. Jest jednak zabijana nadmiarem efektów specjalnych, w tym wspomnianym wcześniej spowolnieniem, które okrutnie wydłuża czas trwania filmu. W pewnym momencie człowiek zastanawia się czy to już nie powinno się skończyć. Gdy popatrzy się zegarek widzimy jeszcze pół godziny do końca. Oglądając ten film na DVD, będziemy mieli ochotę delikatnie przewinąć trochę do przodu. A taka reakcja u widza oznacza jedno – błąd reżyserski. Historia również została spłycona do minimum. Na dobrą sprawę, dopiero w połowie filmu czyli po godzinie, zaczyna on być interesujący. Oddam za to honor kamerzystom i montażystom którzy wykonali kawał dobrej roboty. Pod względem kinematograficznym, film jest na wysokim poziomie. Doskonale dobrane dekoracje, kadry oraz ubiór z epoki doskonale oddają klimat początku XIX wieku. Ścieżka muzyczna dodatkowo dodaje dramaturgii, szczególnie w najważniejszych momentach filmu.



„Sherlock Holmes: Gra Cieni” to z całą pewnością dobry film przygodowy. Nie brakuje w nim wartkiej akcji i błyskotliwych momentów. Ma również błędy, jak choćby braki w ukazaniu postaci drugoplanowych. Na miejscu reżysera, zabrałbym kilkanaście minut efektów specjalnych i poświęcił je na przypomnienie kilku bohaterów, którzy niemało wnoszą do przedstawionej historii, a zostali potraktowani po macoszemu. Osoby które oglądały poprzedni film trzy lata temu, niekoniecznie muszą wszystkich pamiętać. Szczególnie tych którzy szybko znikają z ekranu. Gdyby ktoś mi powiedział „chciałbym obejrzeć coś o Sherlocku Holmesie”, poleciłbym mu film z 2009 roku, jednocześnie zastrzegając by po nim sięgnął po książkę, zamiast „Grę Cieni”.



Czas trwania: 2 godz. 9 min.
Gatunek: Kryminał, Przygodowy
Premiera: 5 stycznia 2012 (Polska), 14 grudnia 2011 (świat)
Produkcja: USA
Reżyseria: Guy Ritchie

czwartek, 10 maja 2012

Quo Vadis Pawle?

Stworzyłem tego bloga w jednym celu - ustatkowania się w sieci. Wcześniej moje teksty pojawiały się w wielu miejscach m. in. na Gaminatorze czy JustKoZ. Od dłuższego czasu czułem potrzebę stworzenia własnego poletka w którym mógłbym dawać przeróżne materiały, nie tylko tekstowe. Z góry zaznaczam, że nadal będę chętnie, a nawet chętniej publikował swoje prace na innych serwisach niż tego oto blog. Z prostego powodu - dostępności. Z pewnością więcej osób zobaczy i oceni je na częściej odwiedzanych witrynach. Szczególnie, że zdaję sobie sprawę, że blogger nie jest najlepszym gruntem pod tego typu działania. W przyszłości planuję przeniesienie się na Wordpressa (i bezwstydnie przyznam, że aspiruję do takiej wielkości jak blog KoZy), lecz to pieśń przyszłości. Na chwilę obecną będę tutaj. I tu będę na was czekał.